sobota, 30 kwietnia 2016

FIRST SAD DAY with zombies.

Dobra, bez zbędnych powitań chciałabym poruszyć pewien słuszny temat, a mianowicie... mojego życia. Prawdę mówiąc wiele osób od tego zaczyna. Normalka.
Zainteresowania... sztuka, cosplayerstwo, koszykówka, creepypasty, książki... anime.
Jestem dość nietypowym otaku- jedna prywatna manga, anime oglądam kawałkami, fragmentami.
Kocham rocka, nietoperze, pająki, kociaki. No i las, lubię las i czekoladę.
Potterhead. Ulubiony zespół- Panic! At The Disco. Wokalista- Adam Lambert, szczególnie stare piosenki. Fobia- wszelki bród (dziedzictwo po tacie).
Nienawidzę zawierać nowych przyjaźni, z przymusu chodzę na zespół tańca ludowego.
Zawód- oficjalny pomagier mamy w doborze ciuchów (tak jakby mnie słuchała...).
Nie lubię mody, gardzę nią. No i nie lubię Youtuberów.
No chyba że Chrisa Villaina. On jest boski.
Słabość do słodyczy, mojego młodszego brata i...
Zwierząt. Ale tylko moich.
Chica- kot, nie lubi być głaskana, ogólnie stara kocica.
Nory- kot, córka Chici, nie boi się ludzi ale gorzej z głaskaniem...
Abis- kot, ale jedyny domowo-rasowy, wielki słodziak, pieszczoszek, trochę agresywny.
Bronx- pies, czarny lablador, 10 miesięcy ale osiągnął już wagę 52kg i wygląd zapuszczonego harta.
                                                          (nie to żeby był gruby)
Mieszkam na wsi, niegdyś oazą, teraz niemal stykamy się nosami z pobliską autostradą.
Spory dom, elegancki i nowoczesny.
           (czytaj: moja prywatna hodowla pająków, oswajalnia kotów, ale głównie dach nad głową)
Ale, mimo tego pięknego dnia, jest mi niewyobrażalnie smutno...
Zaczęło się to w minione wakacje, gdy dowiaduję się, że z ''moim'' zespołem wyjeżdżam do Grecji. Pierwsze wrażenie: WOW, SERIO? DZIĘKI, DZIĘKI, DZIĘKI!!! Miałam rozdawać ulotki. Jednakże, im bardziej się podniecałam, tym bardziej wszystko się mąciło. Okazało się, że będę tańczyła. Sorki, odbiegam od tematu. No tak, moja mama myśląc o mnie (<33) i zaproponowała, że kupimy mi książkę. Szukałam po calutki Empiku... aż znalazłam! Alicja w Krainie Zombie, pierwsza część Kronik Białego Królika od Geny Showalter. No i zaczęło się... w drodze (a także na próbach, podczas zwiedzania i w pokoju) czytałam cały czas, z przerwami na siusiu i paro godziną drzemkę. Czytałam i czytałam- 2 razy. Po powrocie zapragnęłam drugiej części ale akurat odwiedzaliśmy krewnych w Trójmieście, a mama znając moje uzależnienie pozwoliła kupić mi ją parę dni przed wyjazdem ale i tak nie mogłam jej tam czytać. Tortury. Powolne bolesne tortury. Mimo wszystko odzyskałam życie po wyjeździe z Gdyni i zakochałam się do cna z całej książce! Trzecia część pojawiła się w moich rękach niedługo potem. Poszło z płatka, pośród łez i wzruszeń. Ale największe łzy były na końcu. Bo na owym końcu były podziękowania. Podziękowania dla czytelników. Za to że czytali serię. Czytali do końca. Bo to jest koniec serii. Koniec, basta, the end. To był taki smutek. Olbrzymi jak głaz,bo nie sądziłam, że jakakolwiek książka mnie tak wciągnie. Jem naleśniki- pierwsza myśl- Ali jadła kiedyś naleśniki. Wypadek samochodowy? Rodzina Ali zginęła w taki sposób. Nieodzewnie, do cna, ta książka mną rządziła. I zjawiamy się teraz, w tym oto momencie, a raczej dwa dni temu gdy widzę czwartą część. Właśnie tak. No i skończyłam ją czytać właściwie dzisiaj o 15:27. Koniec, basta, the end. Tym razem na 152% koniec. Wszyscy się poślubili, mają dzieci i poważne zawody. Ja też mam poważny zawód- w sensie problem. Co ja teraz, do diabła(tekst ściągnięty z KBK) będę czytała???

Dziękuję ci Gena za ten dar, twoją książkę- natchnienie i powód, dla którego mogłam ślęczeć w sypialni rodziców do późna. Powinnaś zostać królową poezji!

Polecam wszystkim Kroniki Białego Królika!!!
Thiller, nie byle jaki romans!

Na tym skończę, bo myślę, że macie już dosyć. Dziękuję za poświęcenie tych paru chwil swego życia. Wszelkie pytania kierujcie w komentarzach, za które tez dziękuję!
                                                                                                             Nie oglądajcie się za siebie.
                                                                                                                                   Miss Jackson