poniedziałek, 16 maja 2016

NOTHING IS PERFECT but grand hotel is.

Cześć!
Zapewne wiecie z czym wiąże się maj- z I Komunią Świętą.
Hej! Ale nie z moją!
Chodzi tu o moją małą kuzynkę, która mieszka w wiosce pod Gdynią.
Bardzo się ucieszyłam, nawet mimo tego, że jeździmy tam parę razy w roku. Ciocia z Wujkiem mieszkają w pięknym domu, mają super grzecznego psa no i zawsze jest tam wspaniale!
Pobudka była o ósmej, wyjechaliśmy o dziewiątej a i tak było za późno. Zajechaliśmy tylko po prababcię i ruszyliśmy w drogę.
Prawie cały czas słuchałam muzyki z tabletu, ale tylko przez słuchawki, bo rodzice nie podzielają mojego stylu muzyki.
Gdy zaczęliśmy już głodnieć zatrzymaliśmy się w Karczmie Warmińskiej, w sumie tak jak zawsze. 
Uwielbiam tamtejsze jedzenie i swojski styl, ale w środku nie było miejsc a na podwórku... padał deszcz.
Zapakowaliśmy się więc z powrotem do naszego Peugota i ruszyliśmy dalej.
Zdaje mi się, że rodzice uwielbiają wiejskie żarełko, bo po chwili byliśmy już pod Gospodą u Babuleja. W środku było ładnie, wiecie, coś w stylu #DzikiZachód2020.
Zamówiłam gyros z drobiu, tak samo jak tata i mój brat. Babcia i mama tez coś tam wzięły no i w sumie zapłaciliśmy 100 PLN.
Niestety czekaliśmy bardzo długo, porcje były ogromne... ale jedzenie znakomite.
Jak masz czas, pieniądze i jesteś głodny jak wilk, to odwiedź Gietrzwałd...
No cóż... i ruszyliśmy dalej.
Ale wreszcie byliśmy na miejscu, uszy bolały mnie od słuchawek niemiłosiernie, jednakże cieszyłam się, że znowu tu jestem, mimo, że na jedną noc.
Następnego dnia, byłyśmy już gotowe, znaczy się my- kobiety i laseczki, ja ubrana pod przymus mamy a LiLi... tak jak chciała.
*ZAZDROŚĆ*
Ceremonia odbyła się w małym kościółku w Gdyni, do którego zwykliśmy chodzić.
Potem, dostaliśmy instrukcje, dokąd jechać na obiad, bo miejsce do świętowania było niespodzianką...
Jechaliśmy wedle instrukcji aż do Sopotu, a naszym oczom ukazał się...
Grand Hotel!!!
Weszliśmy do hallu, gdzie przywitała przemiła obsługa. Ja, ciocia Wilczek (długa historia), jej chłopak Mariusz i rodzice byliśmy pierwsi, więc tylko daliśmy tort zrobiony przez moją mamę i poszliśmy do lobby.
Masakra! Tam było tak ślicznie, że masakra!!!
Co ja tu w ogóle robię!?
Dookoła siedzieli ludzie z różnych krajów zamawiający kosztowne drinki, no i ja, taka malutka wpatrzona w sufit dziewuszka.
Co chwila ktoś przychodził i nas witał, cudowne uczucie!
Gdy wszyscy goście się zjawili i weszli do sali, podziwiając jej każdy kąt. Po chwili na stół weszły przystawki, a mianowicie bruchetty (kromeczki chleba z pomidorem i serem) których i tak nie lubię, więc dałam je bratu, a sama zaczęłam sępić od dorosłych krewetki (oni mieli inne menu) z ich tatara z łososia. W przerwie poszliśmy do sali pamięci, gdzie wisiały czarno-białe zdjęcia ważnych gości, którzy kiedyś odwiedzili Grand Hotel.
Może w to nie uwierzycie, ale był tu m.i. Prince, Shakira, Putin i inne znane na całym świecie postacie. Gdy wróciliśmy na stole były już przystawki przystawek- zupa pomidorowo-pomarańczowo-czekoladowa- prawdziwa bomba smakowa! Myślę, że była smaczna, ale zbyt wymyślna. Fajnie smakowałaby jako sos do puree :))
Mimo, że następnym punktem w menu była wyczekiwana przez wszystkich polędwiczka w sosie kurkowym z warzywami w esencji maślanej (czemu to taka długa nazwa?) to kelner przyniósł przepyszny sorbet miętowo-cytrynowy. 
Pyszota!!!
Pewnie chcecie wiedzieć co z tą polędwiczką! 
Była podana z genialnymi ziemniaczkami w mundurku! Potem był torcik czekoladowy z owocami i lodami waniliowymi no i na koniec tort mojej mamy, który na tle tego wszystkiego                                                                                       był zwykły i niesłodki...
Po trzech deserach, dwóch przystawkach i znakomitej polędwiczce poszliśmy zwiedzać... Ale jeżeli naprawdę chcecie zobaczyć to na żywo i spróbować TAKIEGO jedzenia to zainwestujcie te parę stówek. Mówię wam, warto, ja spróbowałam i chcę to powtórzyć!!!
Jednak potem pojechaliśmy do domu, szczęśliwi najedzeni i zmęczeni do szpiku kości...
                                                                                                               Do zobaczenia w Grand Hotelu!
                                                                                                                                             Miss Jackson

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz